Obudziła się tuż przed szóstą. Pobiegła do łazienki po drodze sprawdzając, czy u dzieci wszystko w porządku. Spojrzała w lustro. Na twarzy widniał odciśnięty ornament z narzuty. "Wyglądam jak zmora"- westchnęła.''Nigdy więcej takich numerów'' -postanowiła. Zrzuciła szlafrok i weszła pod prysznic.
O słuchawce telefonicznej, leżącej w sypialni, przypomniała dopiero wówczas, kiedy odwiedziła ją Anka.
- Dlaczego masz wyłączony telefon? - spytała z wyrzutem w głosie już w wiatrołapie.
- O matko, zupełnie zapomniałam położyć go na ładowarkę- zgrabnie skłamała.
Podświadomie
chciała odwlec w czasie moment, gdy Jędrzej zadzwoni. Wczoraj
potraktowała go bardzo przedmiotowo i przez cały ranek dręczyły ją
wyrzuty sumienia. Nie miała pojęcia, co mogłaby mu powiedzieć, jak się
tłumaczyć. Głupia sytuacja.
-Coś się stało?- zwróciła się do koleżanki.
- Zaraz się wszystkiego dowiesz, ale naładuj wreszcie telefon, bo Jan od rana się dobija. Chyba bardzo się o was martwi - przekonywała siadając na kanapie.
Konstancja przyniosła słuchawkę i położyła na stacji bazowej.
- Żeby tylko Jędrzej nie zadzwonił, gdy Anka będzie w pobliżu - zaklinała rzeczywistość.
Jednak jak na złość, zanim dotarła do gościa, usłyszała dzwonek telefonu.
- No odbierz wreszcie- Anka ponaglała, gdy niezbyt szybko zareagowała.
Podeszła i podniosła słuchawkę nie patrząc na migający numer.
- Słucham?-spytała ze ściśniętym gardłem.
- Dlaczego nie mogę do ciebie się dodzwonić?- usłyszała nutkę niepokoju w głosie Jana, lecz to było pytanie retoryczne. Nie miała szans na odpowiedź, gdyż mąż ciągnął dalej.
-
Słuchaj, nie mogę długo rozmawiać, chciałem tylko przekazać nowinę. Po
moim powrocie jesteśmy zaproszeni do Jędrzeja. Nie znasz go, ale kiedyś
chyba o nim opowiadałem. Wiesz co, właśnie rano do mnie zadzwonił i tak
jakoś się zgadaliśmy, że dobrze by było abyśmy wreszcie się spotkali.
No i oczywiście zaprosił ciebie również. Cieszysz się?- spytał kończąc.
Konstancja
czuła jak policzki robią się purpurowe i zasycha jej w gardle. Gdyby
nie ostatnia noc nie wahała by się ani chwili. Odmówiła by bez
mrugnięcia okiem. Ale teraz nie mogła zmarnować takiej okazji.
Oczywiście potwierdziła chęć poznania kolegi męża. Zrobiła to bardzo
spokojnie, choć głos się łamał. Już wiedziała, że od tego momentu,
będzie wizualizować spotkanie z telefonicznym kochankiem, w każdej
wolnej chwili. Odłożyła słuchawkę na blat, nalała wody do szklanki i
wypiła duszkiem.
- Oho... Coś taka spragniona? Śledzi się wczoraj najadłaś?- Anka jak zwykle chciała wiedzieć wszystko o wszystkim. Konstancja odwróciła się do gościa i zaproponowała kawę.
- Co to to nie. Poproszę o wodę. Z lodem i cytryną- krzyknęła.
-Oczywiście, o ile masz cytrynę- dodała spokojniej.
- A co tam u Jana? Kiedy wraca i gdzie się wybieracie ?- spytała zupełnie nie ukrywając, że podsłuchiwała.
- Wraca za dwa tygodnie i jedziemy na Mazury, do jego kolegi Jędrzeja - Konstancja nawet nie próbowała ukrywać czegokolwiek przed ciekawską koleżanką.
- Aaa Jędrzej, to ten, co wczoraj rano dzwonił. Tak?- stwierdziła, próbując złapać palcem plasterek cytryny.
A jednak nie doceniała wścibstwa sąsiadki.
- Dokładnie. Ten sam - gospodyni uśmiechnęła się mimowolnie.
- Hej, Kesi. A ty co się tak uśmiechasz ?
- Bo wiesz co, on ma taki seksowny głos - odrzekła Konstancja i w tym samym momencie zrozumiała, że popełniła błąd.
Sąsiadka zatrzymała szklankę tuż przy ustach.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz