czwartek, 23 lipca 2020

3-Zero siedemset zgłoś się.Pełnia spełnienia


Konstancja weszła do domu i przekręciła klucz. To co się wydarzyło przed chwilą, było bardzo ekscytujące. Ciągle czuła drganie w środku brzucha. Otworzyła lodówkę i sięgnęła po wino. Nigdy nie piła sama, ale dziś złamała zasady. Wlała trochę do kieliszka  i jednym haustem opróżniła. Znów napełniła szkło, osunęła na kanapę i spojrzała na księżyc, który wcześniej bezczelnie patrzył na to, co Jacek robił z nią na werandzie.

2 -Zero siedemset zgłoś się. Bezpruderyjna wizyta.

Znów wpił się w jej usta, z taką siłą, że poczuła, jak swoim zarostem zdziera skórę z jej brody. Chciała zaprotestować, lecz zbyt mocno przyciskał ją do budynku. Cienki szlafroczek nie był w stanie ochronić jej pleców przed szorstkością betonu. Kiedy wcisnął swoją dłoń pomiędzy jej uda, wszystko inne przestało mieć znaczenie. Jęknęła cicho.

poniedziałek, 20 lipca 2020

1- Zero siedemset zgłoś się.Coś się zaczyna i coś się kończy.



-Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z Janem? - męski głos brzmiał niezwykle ciepło.
- Męża nie ma w domu. Ale ma firmowy telefon komórkowy. Mogę dać numer. - starała się być uprzejma.
-Mam ten numer i właśnie próbuję  do niego się dodzwonić, lecz bez skutku. 
W takim razie, może mi się uda. Mam coś przekazać ? 
- Nie, nie. To nic ważnego. Proszę tylko powiedzieć, że dzwonił Jędrzej.
- Jędrzej tak? Dobrze, przekażę -  odłożyła słuchawkę i spojrzała na sąsiadkę.
Anka zastygła z papierosem w dłoni, wsłuchana w rozmowę  gospodyni. Kiedy koleżanka odłożyła słuchawkę, krzyknęła
- No przecież ci mówię. Jacek ma kogoś !

5 Jak dobrze mieć sąsiada. Gorące lato.



Jacek wpadł do domu, złapał za kluczyki od auta leżące na stoliku. Dzwonek telefonu zatrzymał go tuż przed drzwiami. Chciał zignorować dźwięk, lecz pomyślał o Konstancji.  "Być może zrezygnowała z chęci użycia prezerwatywy i chce, bym wrócił."
 Z nadzieją podniósł słuchawkę. Po drugiej stronie piekliła się żona .
- Do cholery, gdzie ty łazisz? Dzwonię i dzwonię, a ciebie nie ma.
- Wyszedłem do sklepu- skłamał na poczekaniu
Ale jesteś trzeźwy - bardziej stwierdziła niż spytała.
- Bo musisz koniecznie przyjechać po nas na dworzec - ciągnęła dalej nie czekając na odpowiedź.
- Justynka się rozchorowała. Byłam u lekarza, ale nic groźnego nie znalazł. - tłumaczyła dalej.
- Będziemy na dworcu o piątej - skończyła.
Mężczyzna spojrzał na zegarek. Była czwarta trzydzieści.
- Pół godziny to zbyt mało - usłyszał swój głos.
- Co mówisz?- krzyk Anki sprowadził go na ziemię.
- Mało na co?- dopytywała.
 Miałem coś ugotować - odetchnął z ulgą, bo wymówka wydała mu się dość przekonująca..
Dobra. Muszę kończyć, bo coś przerywa - krzyknęła kończąc rozmowę.
 Jacek oparł się o ścianę.
- Kurwa mać! 
Złapał za słuchawkę i wycisnął numer sąsiadki. Przycisnął aparat do ucha, lecz długi sygnał nie dawał nadziei na połączenie. Zdenerwowany wybiegł z domu.

4 Jak dobrze mieć sąsiada Igraszki na łonie.



Konstancja wróciła do domu. Po tak wyczerpującym seksie, przez dłuższy czas nie była w stanie skupić się na niczym innym. Z trudem przypomniała, po co tak naprawdę poszła do sąsiada.
Chciała przyrządzić dzieciom kaszkę z sokiem malinowym, by mogły się posilić, kiedy wrócą z placu zabaw. Zdecydowała, że zanim wymyśli coś innego do jedzenia, ochłodzi rozbudzone ciało pod prysznicem. Odkręciła strumień wody i skierowała na krocze. Ciśnienie było zbyt duże i miast ulgi, jęknęła z rozkoszy. Nie miała czasu na masturbację. Narzuciła szlafrok i skierowała do kuchni. Przez okno zauważyła Jacka. Otworzyła zanim nacisnął dzwonek.
- Zapomniałaś o grysiku. Znalazłem go. Stał w słoiku na szafce - tłumaczył nagłą wizytę, trzymając przed sobą naczynie napełnione po brzegi.
- Ależ nie trzeba było - szczelniej owinęła  szlafrok i sięgnęła po szklankę.
 - Dzięki wielkie. Przepraszam, ale jestem zajęta -  szybko wyjaśniła i zamknęła drzwi.
Chwilę patrzył na zatrzaśnięte wejście. Pół godziny temu pieprzyła się bez opamiętania, a teraz zupełnie go zignorowała. Miał ochotę nacisnąć dzwonek, lecz zatrzymał palec tuż przy włączniku.
W domu wszedł do kuchni i spojrzał na stół. Wyciągnął z kieszeni spodni koronkowy gałganek, przycisnął do nosa. Zapach jej podniecenia przywołał świeże doznania. Wrócił do salonu i wcisnął do odtwarzacza kasetę ze znajomym filmem.

3 Jak dobrze mieć sąsiada Kuchenne zabawy.



 Zbliżyła twarz jeszcze bardziej. Dotknęła dłońmi krawędzi bokserek i powoli odsłaniała nabrzmiałego członka. Mężczyzna ciągle nie reagował. Kiedy skończyła z ciekawością spojrzała na prężący się przed nią organ.
Poczuła podniecenie napływające z wielką siłą. Jedną ręką starała objąć nasadę. Drugą włożyła pomiędzy swoje uda. Zbliżyła język i przejechała po nim z dołu do góry.

2 Jak dobrze mieć sąsiada Dobry zwyczaj, coś pożyczaj.



- Mamusiuuuuu!  Maaaamooo! Gdzieeeee jesteś? - rozległo się rozpaczliwe wołanie. Konstancja odwróciła wzrok od Jacka, złapała  kubełek z wiśniami i pobiegła w kierunku piaskownicy usytuowanej nieopodal, pod rozłożystą czeremchą. - Tutaaaj ! Już biegnę !- krzyknęła do swoich dzieci. Mężczyzna patrzył za oddalającą się sąsiadką. Gdy zniknęła za zaroślami westchnął zrezygnowany, poprawił nabrzmiałego członka i wrócił do domu.

1Jak dobrze mieć sąsiada. Wiśnie grzechu warte



Następnego dnia Konstancja wyszła do spożywczego. Nim domknęła bramkę dostrzegła Ankę biegnącą  i pokrzykującą.
- Kesi. Zaczekaj.Coś ci powiem.- dopadła do furtki.
Słuchaj. Wczoraj o dwudziestej zadzwonił jakiś wariat. Mówię ci. Poprosił do telefonu Justynkę. Dasz wiarę? JU- STYN - KĘ..-głośno  przesylabizowała ostatnie słowo.
- Powiedziałam, że ona już śpi, a on do mnie, że jak to śpi, przecież miała czekać na telefon - roześmiała się nerwowo.
- No to ja pytam, kto on jest? A on, że Ryszard. Dasz wiarę, nie Rysiek tylko jakiś Ryszard. No ja nie mogę. Ale ja spokojnie, bez nerw pytam, kto mu dał ten numer? - Anka wymownie spojrzała na koleżankę.
- I wiesz co on powiedział?-  zastygła w bezruchu.
- Justyna - odrzekła.
- A ty skąd wiesz?- Anka spojrzała zdumiona.
Konstancja musiała w logiczny sposób wyjaśnić całe zamieszanie z telefonem. Znała Ankę, aż nazbyt długo i miała pewność, że nie potrafi utrzymać języka za zębami. Dlatego też podała Ryszardowi ten numer, bo wiedziała,  jeżeli zadzwoni, to sąsiadka zaraz przyleci z nowiną. Gdyby nie zadzwonił, potraktowałaby to jak porażkę. Jednak zadzwonił. Czyli sukces.
 Teraz wystarczyło przekonać sąsiadkę, że to był tylko taki żart, o który poprosiła znajomego.
  - No to miałaś pomysł od czapy. A ja pół nocy się zastanawiałam, co to za zboczeniec  chce rozmawiać z trzyletnią dziewczynką - Anka podsumowała wyjaśnienia koleżanki.


Przebudzony motyl.



Zdrada nie odbiła się na jej psychice w żaden sposób. Nie miała wyrzutów sumienia.W końcu to Jan "otworzył furtkę", przez którą tylko przeszła. Choć stąpała po cienkim lodzie, czuła ... Iwo był pierwszym, lecz nie był ostatnim kochankiem.
 Odnosiła wrażenie, iż stała się motylem, który zrzucił krępujący kokon. Była piękną, seksowną kobietą. Wreszcie to dostrzegła. Zrozumiała, że to nie ona była głównym powodem, iż mąż wolał inną.
Postanowiła podkreślić swój świeżo odkryty seksapil, radykalną zmianą koloru włosów. Oto z wtapiającej się w tłum szatynki, stanie się płomiennowłosym  wampem.
Umówiona na wizytę w salonie, wsiadła w podmiejski autobus. Jechała z mocnym postanowieniem, by wrócić  odmieniona. U fryzjera spędziła kilka godzin. Nie było łatwo uzyskać taki odcień rudego, jaki sobie wymarzyła. Efekt końcowy przeszedł  najśmielsze oczekiwania. Burza ognistych włosów, nieco tylko ujarzmionych lakierem, spływała na ramiona i plecy Konstancji, niczym wulkaniczna lawa.
Po wyjściu z zakładu fryzjerskiego uśmiechała się do wszystkich tych, którzy odważyli spojrzeć w jej oczy. Szła powoli rozleniwiona upałem. Przystanek był blisko. Kolejny autobus odjeżdżał za godzinę. Zatrzymywała się przed mijanymi wystawami, by popatrzeć na swoje odbicie. Dżersejowa, biała sukienka w delikatny czarny rzucik podkreślała kobiece kształty, a czerwone szpilki zwracały uwagę na smukłe, opalone nogi.
Kolejny, mijany mężczyzna  odwzajemnił uśmiech. Zaraz potem usłyszała za sobą jego głos.