piątek, 18 maja 2018

2 Małżeńskie rozgrywki. Bicie w przelocie.

-Oj nie będzie łatwo - zmartwił się Hieronim. Postanowił obejść problem w inny sposób. Kiedy Jan powrócił na łono rodziny, ponownie odwiedził ich dom. Ponieważ Konstancja na bieżąco informowała męża o częstych wizytach kolegi, ten powitał kumpla niezbyt życzliwie.Dopiero kiedy przybysz zaczął kusić wspólnymi interesami, oblicze gospodarza pojaśniało.Na dowód porozumienia mężczyźni obalili półlitrówkę i zadowoleni umówili się na wspólny, weekendowy wyjazd. Daremnie gospodyni migała się od wypadu nad jezioro, Jan już postanowił.Musi jechać.



Po przyjeździe na wypoczynek, Hieronim praktycznie nie odstępował znajomych. Alicja, zajęta rozmowami przez komórkę z panem Tomaszem, spędzała większość czasu na bieganiu po lesie i szukaniu lepszego zasięgu .
Podczas wieczornego ogniska panowie opróżniali kolejne puszki piwa gawędząc ze sobą. Konstancja smętnie patrzyła w płomienie połykające kolejne patyki dorzucane do ognia." Co ja tu robię ?" westchnęła zrezygnowana. Najchętniej wróciła by do dzieci. Tymczasem jedyną alternatywą, był powrót do domku letniskowego. Zła na siebie, za swoją uległość wobec męża, rzuciła w jego kierunku wściekłe spojrzenie. Zaraz potem pomyślała o wyimaginowanym kochanku i uśmiechnęła się mimowolnie. Znów zerknęła  na Jana, tym razem z satysfakcją "Gdyby wiedział , ile razy zdradziłam go w myślach, zakrztusił by się tym wstrętnym piwskiem! "Wizja kaszlącego męża rozbawiła Konstancję jeszcze bardziej. Spojrzała na Hieronima. Ten odwzajemnił uśmiech  i "puścił do niej oko". "Czyżby odgadł jej myśli?"
Rano Jan wyszedł na papierosa. Wrócił podekscytowany.
- Nie uwierzysz co się dzieje w domku obok -  krzyknął od progu do śpiącej żony.
- Nie drzyj się tak.- jęknęła nakrywając głowę poduszką.- Która godzina?- spytała cicho.
- Piąta trzydzieści.
- Zlituj się. Przynajmniej tutaj daj mi pospać. - szczelniej okryła się kołdrą.
- Zabawiają się na całego. A Alicję słychać chyba po drugiej stronie jeziora .- ściągnął spodnie i wskoczył do łóżka. Próbował zbliżyć się do żony, lecz bezskutecznie.
Przy wspólnym śniadaniu Jan poruszył motyw sąsiedzkich igraszek i temat popłynął jak rzeka. Panowie przechwalali się, kto jak długo może i jak często. Konstancja z politowaniem popatrzyła na męża, pokiwała głową i skupiła na krojeniu parówki.
- Hieronim jest mistrzem gry wstępnej.- Alicja rzuciła od niechcenia, otwierając słoiczek.
- Dwie godziny to minimum.- ciągnęła dalej, bez cienia skrępowania, spoglądając na męża i oblizując łyżeczkę zanurzoną wcześniej w jagodowym dżemie.
Jan zatrzymał kanapkę tuż przy ustach. Potrzebował dłuższej chwili, by przerobić w mózgu otrzymane informacje. Konstancja prawie zakrztusiła się przeżuwanym kęsem. "No, ta to ma szczęście"  pomyślała z zazdrością, wypijając podaną przez koleżankę.szklankę z wodą. W jej małżeństwie gra wstępna zdarzała się od wielkiego dzwonu. Na dodatek samo zbliżenie nie trwało długo. Czasami miała wrażenie, że dłużej trwa mycie zębów.
Jednak już niedługo miała się przekonać, że nie jest najważniejsze, jak się zaczyna, lecz jak kończy.
*                        *                        *                 *                     *                        *
Hieronim zauważył jakie emocje, przy pamiętnym śniadaniu, wywołały na Konstancji zwierzenia Alicji. Nie omieszkał żonie wynagrodzić takiej pozytywnej opinii odpowiednim prezentem, który zakupił u Jubilera. Był z siebie zadowolony, gdyż uzyskał dobry rabat za zakup dwóch identycznych par kolczyków. Oczywiście nic nie robił pochopnie. Wiedział, co zrobi z drugą parą. Podsumował wypoczynek nad jeziorem. Był z siebie dumny. Od podchmielonego Jana wyciągnął, co najbardziej "działa" na jego żonę. To był największy plus.
 Mając taką wiedzę, miał Konstancję na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko wszystko zorganizować. -"Odpowiedni czas i miejsce i będzie moja" pomyślał zadowolony.


cdn.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz