sobota, 19 maja 2018

3 Rozgrywki małżeńskie Mistrzowskie zagranie.

 Po powrocie z przymusowego wypoczynku Konstancja nie potrafiła zapomnieć o wyznaniu Alicji."Ma takiego faceta, a lata za innym?" - zastanawiała się. "A może to tylko przechwałki? Tylko w jakim celu odsłoniła tak intymne szczegóły? Gdyby była facetem, to by było zrozumiałe, a tak... " -myślała rozpakowując walizki.
 Jan opuszczał  domowe pielesze zadowolony z siebie jak mało kiedy. Może  te mazurskie powietrze sprawiło, że na drugi dzień nie miał kaca i czuł się o niebo lepiej, niż zazwyczaj? Co prawda pamiętał tylko jakieś urywki tematów poruszanych przez towarzysza, jednak był przekonany, że dogadał mu w sprawach damsko - męskich. 
" Nie potrzebuję dwóch godzin gry wstępnej, aby była zadowolona"  wyznanie tego, jak postępuje z żoną przed zbliżeniem, wywołało u Hieronima lawinę szczegółowych pytań.
Uśmiechnął się do świeżych wspomnień, jednak zaraz humor go opuścił. 
Od czasu, gdy żona wykryła jego zdradę, nie pozwalała dotykać tego "tajemnego miejsca". Miejsca, na które dawno temu natrafił całkiem przypadkowo. Zaobserwował mianowicie, że  dotykając delikatnie palcami wgłębienia na linii włosów, tuż obok kręgosłupa szyjnego, powoduje iż powoli odchyla głowę, poddając się coraz bardziej pieszczocie. Wówczas bez przeszkód może językiem muskać wrażliwą  skórę. Ostatecznie ona westchnie i otworzy się na niego. Cała. Tę wiedzę często wykorzystywał do zaspokojenia swoich potrzeb. Nawet po kłótni przepraszał właśnie w ten sposób. Miał  świadomość, że to jest jej słaby punkt. Tak było kiedyś. Ona wybaczyła, ale nie do tego stopnia, by mógł korzystać "ze skrótu". Niedogodność tę odczuwał najdotkliwiej.



Za oknem padał gęsty deszcz. Właśnie kończyła kąpać maluchy, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Na nikogo nie czekała. Z niepokojem zapalała światło na schodach. Po po drugiej stronie szyby stała Alicja z dziećmi. 
-O Boże, co się stało? spytała, zanim zdołała otworzyć wszystkie zamki.
-Wiesz, mam do Ciebie ogromną prośbę. Hieronim wbił sobie opiłek w oko i trzeba jechać na ostry dyżur do szpitala. On sam nie może prowadzić, bo go boli, więc gdybyś mogła go zawieść. Posiedzę z dzieciakami - koleżanka trajkotała jak najęta pomagając maluchom ściągać kalosze.
-Nie ma sprawy. Oczywiście pojadę - westchnęła z rezygnacją. Nie lubiła jeździć w taką pogodę. Dzieci krzyczały z radości, biegając wkoło kanapy. 
-Będziesz miała wesoło z tą grandą - rzuciła w stronę Alicji próbującej uspokoić rozbrykaną czwórkę. 
Szybko spięła włosy, włożyła płaszcz, kalosze, złapała torebkę z dokumentami i już jej nie było. W aucie czekał Hieronim z zaklejonym okiem. Poczuła zapach Hugo Bossa. Taki sam kupiła mężowi na imieniny.
-Wiesz, skoczymy jeszcze tylko do mnie. Zapomniałem książeczki ubezpieczeniowej, więc na razie ja poprowadzę - zaproponował. 
Zgodziła się z ulgą. Nie lubiła jeździć obcym autem, a na dodatek musiałaby wycofywać na ulicę. Kolega zaparkował na swoim podjeździe i pobiegł do domu..
 -Jedną minutkę - zdążył jeszcze krzyknąć zamykając drzwi. 
Nie patrzyła na zegarek, ale minuta już dawno minęła.
"Dlaczego nie wychodzi? A może coś się stało? Może zasłabł?" przemknęło jej przez myśl . Wysiadła.
-Długoooo jeszczeeee?-krzyknęła donośnie  w głąb domu, stojąc na progu.
- Wejdź ! Nie mogę jej znaleźć!-usłyszała.
Zsunęła z nóg kalosze i usiadła w salonie. Dopiero teraz poczuła zmęczenie. "Zaraz  zasnę " westchnęła zrezygnowana moszcząc się w wygodnym fotelu.
Hieronim stanął w drzwiach kuchennych. Na oku nie miał opatrunku. Zanim zdołała o cokolwiek spytać, z rozbrajającą szczerością powiedział o podstępie.Oszukał żonę, gdyż chciał się z nią spotkać. Odkąd zaczęła go unikać, nie widział innej możliwości.
-Musimy szczerze porozmawiać - tłumaczył stawiając przed nią na stoliku kieliszki i nalewając wino.
 Doniósł  talerzyk z "Delicjami" Popatrzyła na to krzątanie i odetchnęła. Wolała porozmawiać o czymkolwiek, niż tłuc się w taką pogodę kilkadziesiąt kilometrów.Zerknęła na słodycze. "Ciekawe, czy są morelowe?" Zdążyła zauważyć, że wino było musujące.Takie najbardziej lubiła. Sięgnęła po ciasteczko, raczej z ciekawości niż z łakomstwa. Było morelowe. Podał napełniony kieliszek. Upiła łyczek. Smakowało tak, jak się spodziewała. Bąbelki delikatnie łaskotały ją w podniebienie. On ciągle mówił. Nie próbowała mu przerywać.
Po wypiciu zawartości kieliszka bardziej skupiona była na zjedzeniu kolejnego ciastka. Zrobiła to tak jak lubiła najbardziej. Najpierw obgryzła wystający biszkopt, potem delikatnie  odgryzła  cienką warstewkę czekolady, następnie odwróciła ciastko, oddzieliła  resztę biszkoptu i wreszcie włożyła sobie galaretkę do ust. Czynność ta pochłonęła ją całkowicie. Nie zauważyła, kiedy gospodarz zaprzestał monologu, z zainteresowaniem patrząc na poczynania gościa.
-Może zdejmiesz płaszcz?-po raz kolejny, nieco głośniej, zadał pytanie. 
Zorientowała się, iż nie wie, o czym mówił wcześniej
."Czyżby bąbelki tak na nią podziałały?"Piła sporadycznie i raczej w minimalnych ilościach, dlatego organizm zareagował dość szybko. Podniosła się z fotela.W głowie przyjemnie zaszumiało. Powoli rozpinała guziki płaszcza. Stanął za nią.
-Pozwolisz?- spytał sięgając po okrycie.
 Zsuwając płaszcz z jej ramion nachylił się.
-Ty mnie w ogóle nie słuchałaś, prawda - bardziej stwierdził, niż spytał.
"Jak dobrze, że spięłam włosy" pomyślała w tym samym momencie. Jego gorący oddech przyjemnie łaskotał w szyję. Mimowolnie odchyliła głowę by czuć bardziej. Delikatnie dotknął ustami tam, gdzie pragnęła najmocniej. Przez jej ciało przebiegł dreszcz.
"Błagam, nie przerywaj" prosiła bezgłośnie, a on jakby usłyszał to błaganie. Poczuła uderzenie gorąca i delikatne pulsowanie w dole brzucha. Wiedziała, że już nie powstrzyma pożądania, które się w niej gwałtownie rodziło. Odwróciła się.

... cdn.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz