niedziela, 2 marca 2025

5-zero siedemset zgłoś się. Chata za górką.

- Ej kochaniutka. Czyżbyś coś kombinowała na boku?-  spytała Anka mrużąc oczy. 

Konstancja wiedziała, że nie łatwo zbyć byle czym dociekliwą koleżankę, jednak miała to gdzieś. 

- Kto wie, kto wie ?- odpowiedziała enigmatycznie.

- No wreszcie. Wiesz, nie powinnam się wypowiadać, ale już nie mogę patrzyć na to, jak twój mąż cię traktuje. Przydało by mu się porządne poroże - przekonywała.

- Ty coś wiesz? 

- Nic pewnego, ale ludzie gadają.

- Ludzie gadają różne głupoty. O każdym. Nawet o tobie - Konstancja spróbowała zmienić temat.

- O mnie?! - Anka krzyknęła. - A niby co? 

- No dajmy na to, że ten młodzian, co przyjeżdża do ciebie, kiedy Jacek wyjeżdża do pracy, to przesiaduje do samej nocy. A nawet nocuje.

- No coś ty! 

- Aniu, przecież nie mieszkasz w lesie. Musisz zachować pozory.

- Rzeczywiście, znalazła się doradczyni. Phi...to tylko znajomy- wzruszyła ramionami. -Pracuje u mego ojca. 

- Słuchaj, nie wnikam w to, co jest między wami, ale powinnaś być ostrożniejsza. Bo jak ja się dowiedziałam, to i Jacek może. 

- Kurde...rzeczywiście - przyznała racje nerwowo obgryzając skórki przy paznokciach. 

- No to muszę znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie - westchnęła i ruszyła w kierunku drzwi.

...................................................................................................................................................................... 

Wjechali za bramę. 

- O, widzę Jędrusia- mąż wskazał palcem przed siebie. 

Na placu stało dwóch mężczyzn. Wysoki szatyn z brodą, mocno gestykulował, tłumacząc coś niższemu, grubszemu blondynowi, który słuchał spokojnie, zaciągając się papierosem. " No to super. Pali "- stwierdziła zrezygnowana. Wyobrażała sobie Jędrzeja zupełnie inaczej, a on był tak podobny do Jana. Postanowiła, że nie będzie się zmuszać absolutnie do niczego. 

- Poczekaj w aucie. Spytam gdzie zaparkować - oznajmił wysiadając. 

Patrzyła jak wita ich podając rękę. Zaraz potem wyciągnął paczkę papierosów i zbliżył w kierunku brodacza. Ten odmówił. Jan zapalił i wdał się w dyskusję. Minuty mijały, a ona niecierpliwiła się coraz bardziej. Brodacz ciągle spoglądał w kierunku bramy.

-" Może odjadę dalej, bo pewnie tarasujemy wjazd ?"- pomyślała. 

Przesiadła się na miejsce kierowcy, lecz mąż zabrał kluczyki. Nacisnęła klakson. Jan wraz z brodaczem ruszyli w jej kierunku. Trzeci z mężczyzn wszedł do biura. Konstancja wysiadła z auta. 

- Rybko, to mój kolega Jędrzej - Jan poklepał towarzysza po ramieniu.

Oszołomiona wyciągnęła rękę w  kierunku gospodarza i zaschniętymi wargami wyszeptała swoje imię.

- Co tak cicho? Śniadania nie jadłaś ?- Jan ze śmiechem skomentował jej zachowanie. Nie odpowiedziała. Ciągle patrzyła na Jędrzeja oceniając jego wiek. Na pewno był dużo młodszy, niż jej mąż. Zupełnie się tego nie spodziewała. 

- To może od razu pojedziemy do chaty nad jeziorem? Tam mam przygotowany poczęstunek - mężczyzna spojrzał na Jana.

- No dobra. Chętnie wrzucę coś na ruszt. A browary masz? -mąż  potrafił być dość bezpośredni.

- Nie obrażaj mnie - Jędrzej uśmiechnął się. - No jasne. Do wyboru, do koloru.

- No to w drogę ! - Jan szybko wsiadł za kierownicę, odpalił silnik i powoli ruszył, nie czekając, aż żona wsiądzie.

- Hej, a o mnie zapomniałeś?- Konstancja odzyskała głos. - Mam jechać z Jędrzejem?- rzuciła przez otwartą szybę.

- Jak chcesz to jedź. Przynajmniej będę mógł spokojnie zapalić papierosa. - mąż był, aż nazbyt szczery.

Szła obok nowo poznanego mężczyzny. Czuła jak lustruje ją wzrokiem. Otworzył drzwi od strony pasażera. Podziękowała i zgrabnie zajęła miejsce.

- Tak się cieszę, że w końcu jesteś. Tak bardzo tęskniłem. Nie było dnia, bym o tobie nie myślał- wyznał wykonując manewr cofania. 

- Miałam tak samo - przyznała. - Wiesz, tak naprawdę to bałam się tego spotkania, bo jednak tamtej nocy, potraktowałam ciebie nie tak, jakbym chciała - dodała, patrząc na swoje dłonie. 

Uśmiechnął się. - Ponieważ jestem wspaniałomyślny, to wybaczam, ale pod jednym warunkiem ....- spojrzał na nią.

- Słucham? Jaki to warunek ? Zrobię wszystko co zechcesz - zadeklarowała uśmiechając się do niego.

- Dobrze. Trzymam cię za słowo. A co to będzie za warunek, dowiesz się w odpowiednim czasie. 

Obejrzała się za siebie. Jan jechał  za nimi. Delikatnie położyła dłoń, na udzie mężczyzny. Spojrzał na nią i westchnął. Dopiero teraz dostrzegła, że ma zielone oczy, ale nie takie oliwkowe jak ona, raczej  była to zieleń pomieszana z błękitem. 

- Masz takie obłędne oczy, czy nosisz soczewki? - spytała, lecz zaraz pożałowała swojej dociekliwości. Zanim zdołał odpowiedzieć, dodała - Cały jesteś obłędny. Przesunęła rękę wyżej. Auto zwolniło.

- Chcesz byśmy wylądowali w rowie? - ujął jej dłoń i pocałował. -  A obłędna to ty jesteś - dodał.  Wyhamował jeszcze bardziej i skręcił w kierunku lasu. Droga była dość wąska i pełna kolein. Jazda nią wymagała ciągłego przerzucania biegów. Zabrała dłoń i chwyciła za fotel, by utrzymać równowagę.

- Zaraz będziemy na miejscu. Jeszcze kawałeczek, za tą górką - zapewnił. 

Rzeczywiście za wzniesieniem, otoczona wysokimi brzozami i olchami, ukazała nie chata, a raczej chatynka, gdyż wśród wielkich  drzew wyglądała niepozornie. Musiała być dość wiekowa, bo dach z jednej strony oblepiony był mchem, co dodawało jej tylko uroku.  

- Droga paskudna, ale reszta.... przecudna - szczerze się zachwyciła. 

- Cieszę się, że ci się podoba. Co prawda w środku jeszcze jest dużo do zrobienia. Zresztą zaraz się przekonasz.

Zaparkował przed pachnącym krzakiem jaśminu. Jan zatrzymał się tuż obok. 

- Super miejscówka - krzyknął wysiadając. - To gdzie masz browar, bo strasznie mnie suszy ?- rzucił pytanie w kierunku kolegi. 

Konstancja nawet się nie starała powstrzymać męża przed takim obcesowym zachowaniem. Była zbyt szczęśliwa. Jednocześnie ta niepewność, a raczej pewność, że właśnie tu przeżyje coś, co przez lata będzie wspominać, skutecznie ją przed tym hamowała. 

Gospodarz wyprzedził gości, wyjął klucz spod doniczki z pelargonią i otworzył zamek. 

- Zapraszam do swojej pustelni - rzekł, szeroko rozwierając drzwi i przepuszczając przybyłych. 


   



 


           







 

czwartek, 28 stycznia 2021

4- Zero siedemset zgłoś się.Spotkanie na żadanie.



Obudziła się tuż przed szóstą. Pobiegła do łazienki po drodze sprawdzając, czy u dzieci wszystko w porządku. Spojrzała w lustro. Na twarzy widniał odciśnięty ornament z narzuty. "Wyglądam jak zmora"- westchnęła.''Nigdy więcej takich numerów'' -postanowiła. Zrzuciła szlafrok i weszła pod prysznic.
O słuchawce telefonicznej, leżącej w sypialni, przypomniała dopiero wówczas, kiedy odwiedziła ją Anka.

czwartek, 23 lipca 2020

3-Zero siedemset zgłoś się.Pełnia spełnienia


Konstancja weszła do domu i przekręciła klucz. To co się wydarzyło przed chwilą, było bardzo ekscytujące. Ciągle czuła drganie w środku brzucha. Otworzyła lodówkę i sięgnęła po wino. Nigdy nie piła sama, ale dziś złamała zasady. Wlała trochę do kieliszka  i jednym haustem opróżniła. Znów napełniła szkło, osunęła na kanapę i spojrzała na księżyc, który wcześniej bezczelnie patrzył na to, co Jacek robił z nią na werandzie.

2 -Zero siedemset zgłoś się. Bezpruderyjna wizyta.

Znów wpił się w jej usta, z taką siłą, że poczuła, jak swoim zarostem zdziera skórę z jej brody. Chciała zaprotestować, lecz zbyt mocno przyciskał ją do budynku. Cienki szlafroczek nie był w stanie ochronić jej pleców przed szorstkością betonu. Kiedy wcisnął swoją dłoń pomiędzy jej uda, wszystko inne przestało mieć znaczenie. Jęknęła cicho.

poniedziałek, 20 lipca 2020

1- Zero siedemset zgłoś się. Coś się kończy, a coś zaczyna.



-Dzień dobry, czy mogę rozmawiać z Janem? - męski głos brzmiał niezwykle ciepło.
- Męża nie ma w domu. Ale ma firmowy telefon komórkowy. Mogę dać numer. - starała się być uprzejma.
-Mam ten numer i właśnie próbuję  do niego się dodzwonić, lecz bez skutku. 
W takim razie, może mi się uda. Mam coś przekazać ? 
- Nie, nie. To nic ważnego. Proszę tylko powiedzieć, że dzwonił Jędrzej.
- Jędrzej tak? Dobrze, przekażę -  odłożyła słuchawkę i spojrzała na sąsiadkę.
Anka zastygła z papierosem w dłoni, wsłuchana w rozmowę  gospodyni. Kiedy koleżanka odłożyła słuchawkę, krzyknęła
- No przecież ci mówię. Jacek ma kogoś !

5 Jak dobrze mieć sąsiada. Gorące lato.



Jacek wpadł do domu, złapał za kluczyki od auta leżące na stoliku. Dzwonek telefonu zatrzymał go tuż przed drzwiami. Chciał zignorować dźwięk, lecz pomyślał o Konstancji.  "Być może zrezygnowała z chęci użycia prezerwatywy i chce, bym wrócił."
 Z nadzieją podniósł słuchawkę. Po drugiej stronie piekliła się żona .
- Do cholery, gdzie ty łazisz? Dzwonię i dzwonię, a ciebie nie ma.
- Wyszedłem do sklepu- skłamał na poczekaniu
Ale jesteś trzeźwy - bardziej stwierdziła niż spytała.
- Bo musisz koniecznie przyjechać po nas na dworzec - ciągnęła dalej nie czekając na odpowiedź.
- Justynka się rozchorowała. Byłam u lekarza, ale nic groźnego nie znalazł. - tłumaczyła dalej.
- Będziemy na dworcu o piątej - skończyła.
Mężczyzna spojrzał na zegarek. Była czwarta trzydzieści.
- Pół godziny to zbyt mało - usłyszał swój głos.
- Co mówisz?- krzyk Anki sprowadził go na ziemię.
- Mało na co?- dopytywała.
 Miałem coś ugotować - odetchnął z ulgą, bo wymówka wydała mu się dość przekonująca..
Dobra. Muszę kończyć, bo coś przerywa - krzyknęła kończąc rozmowę.
 Jacek oparł się o ścianę.
- Kurwa mać! 
Złapał za słuchawkę i wycisnął numer sąsiadki. Przycisnął aparat do ucha, lecz długi sygnał nie dawał nadziei na połączenie. Zdenerwowany wybiegł z domu.

4 Jak dobrze mieć sąsiada Igraszki na łonie.



Konstancja wróciła do domu. Po tak wyczerpującym seksie, przez dłuższy czas nie była w stanie skupić się na niczym innym. Z trudem przypomniała, po co tak naprawdę poszła do sąsiada.
Chciała przyrządzić dzieciom kaszkę z sokiem malinowym, by mogły się posilić, kiedy wrócą z placu zabaw. Zdecydowała, że zanim wymyśli coś innego do jedzenia, ochłodzi rozbudzone ciało pod prysznicem. Odkręciła strumień wody i skierowała na krocze. Ciśnienie było zbyt duże i miast ulgi, jęknęła z rozkoszy. Nie miała czasu na masturbację. Narzuciła szlafrok i skierowała do kuchni. Przez okno zauważyła Jacka. Otworzyła zanim nacisnął dzwonek.
- Zapomniałaś o grysiku. Znalazłem go. Stał w słoiku na szafce - tłumaczył nagłą wizytę, trzymając przed sobą naczynie napełnione po brzegi.
- Ależ nie trzeba było - szczelniej owinęła  szlafrok i sięgnęła po szklankę.
 - Dzięki wielkie. Przepraszam, ale jestem zajęta -  szybko wyjaśniła i zamknęła drzwi.
Chwilę patrzył na zatrzaśnięte wejście. Pół godziny temu pieprzyła się bez opamiętania, a teraz zupełnie go zignorowała. Miał ochotę nacisnąć dzwonek, lecz zatrzymał palec tuż przy włączniku.
W domu wszedł do kuchni i spojrzał na stół. Wyciągnął z kieszeni spodni koronkowy gałganek, przycisnął do nosa. Zapach jej podniecenia przywołał świeże doznania. Wrócił do salonu i wcisnął do odtwarzacza kasetę ze znajomym filmem.

3 Jak dobrze mieć sąsiada Kuchenne zabawy.



 Zbliżyła twarz jeszcze bardziej. Dotknęła dłońmi krawędzi bokserek i powoli odsłaniała nabrzmiałego członka. Mężczyzna ciągle nie reagował. Kiedy skończyła z ciekawością spojrzała na prężący się przed nią organ.
Poczuła podniecenie napływające z wielką siłą. Jedną ręką starała objąć nasadę. Drugą włożyła pomiędzy swoje uda. Zbliżyła język i przejechała po nim z dołu do góry.

2 Jak dobrze mieć sąsiada Dobry zwyczaj, coś pożyczaj.



- Mamusiuuuuu!  Maaaamooo! Gdzieeeee jesteś? - rozległo się rozpaczliwe wołanie. Konstancja odwróciła wzrok od Jacka, złapała  kubełek z wiśniami i pobiegła w kierunku piaskownicy usytuowanej nieopodal, pod rozłożystą czeremchą. - Tutaaaj ! Już biegnę !- krzyknęła do swoich dzieci. Mężczyzna patrzył za oddalającą się sąsiadką. Gdy zniknęła za zaroślami westchnął zrezygnowany, poprawił nabrzmiałego członka i wrócił do domu.

1Jak dobrze mieć sąsiada. Wiśnie grzechu warte



Następnego dnia Konstancja wyszła do spożywczego. Nim domknęła bramkę dostrzegła Ankę biegnącą  i pokrzykującą.
- Kesi. Zaczekaj.Coś ci powiem.- dopadła do furtki.
Słuchaj. Wczoraj o dwudziestej zadzwonił jakiś wariat. Mówię ci. Poprosił do telefonu Justynkę. Dasz wiarę? JU- STYN - KĘ..-głośno  przesylabizowała ostatnie słowo.
- Powiedziałam, że ona już śpi, a on do mnie, że jak to śpi, przecież miała czekać na telefon - roześmiała się nerwowo.
- No to ja pytam, kto on jest? A on, że Ryszard. Dasz wiarę, nie Rysiek tylko jakiś Ryszard. No ja nie mogę. Ale ja spokojnie, bez nerw pytam, kto mu dał ten numer? - Anka wymownie spojrzała na koleżankę.
- I wiesz co on powiedział?-  zastygła w bezruchu.
- Justyna - odrzekła.
- A ty skąd wiesz?- Anka spojrzała zdumiona.
Konstancja musiała w logiczny sposób wyjaśnić całe zamieszanie z telefonem. Znała Ankę, aż nazbyt długo i miała pewność, że nie potrafi utrzymać języka za zębami. Dlatego też podała Ryszardowi ten numer, bo wiedziała,  jeżeli zadzwoni, to sąsiadka zaraz przyleci z nowiną. Gdyby nie zadzwonił, potraktowałaby to jak porażkę. Jednak zadzwonił. Czyli sukces.
 Teraz wystarczyło przekonać sąsiadkę, że to był tylko taki żart, o który poprosiła znajomego.
  - No to miałaś pomysł od czapy. A ja pół nocy się zastanawiałam, co to za zboczeniec  chce rozmawiać z trzyletnią dziewczynką - Anka podsumowała wyjaśnienia koleżanki.


Przebudzony motyl.



Zdrada nie odbiła się na jej psychice w żaden sposób. Nie miała wyrzutów sumienia.W końcu to Jan "otworzył furtkę", przez którą tylko przeszła. Choć stąpała po cienkim lodzie, czuła ... Iwo był pierwszym, lecz nie ostatnim kochankiem.
 Odnosiła wrażenie, iż stała się motylem, który zrzucił krępujący kokon. Była piękną, seksowną kobietą. Wreszcie to dostrzegła. Zrozumiała, że to nie ona była głównym powodem, iż mąż wolał inną.
Postanowiła podkreślić swój świeżo odkryty seksapil, radykalną zmianą koloru włosów. Oto z wtapiającej się w tłum szatynki, stanie się płomiennowłosym  wampem.
Umówiona na wizytę w salonie, wsiadła w podmiejski autobus. Jechała z mocnym postanowieniem, by wrócić  odmieniona. U fryzjera spędziła kilka godzin. Nie było łatwo uzyskać taki odcień rudego, jaki sobie wymarzyła. Efekt końcowy przeszedł  najśmielsze oczekiwania. Burza ognistych włosów, nieco tylko ujarzmionych lakierem, spływała na ramiona i plecy Konstancji, niczym wulkaniczna lawa.
Po wyjściu z zakładu fryzjerskiego uśmiechała się do wszystkich tych, którzy odważyli spojrzeć w jej oczy. Szła powoli rozleniwiona upałem. Przystanek był blisko. Kolejny autobus odjeżdżał za godzinę. Zatrzymywała się przed mijanymi wystawami, by popatrzeć na swoje odbicie. Dżersejowa, biała sukienka w delikatny czarny rzucik podkreślała kobiece kształty, a czerwone szpilki zwracały uwagę na smukłe, opalone nogi.
Kolejny, mijany mężczyzna  odwzajemnił uśmiech. Zaraz potem usłyszała za sobą jego głos.

piątek, 15 czerwca 2018

3 Międzynarodowa przygoda Burza stulecia.

Konstancja przez resztę dnia nie mogła się na niczym skupić.Gdy Anka przyszła  na kawę i codzienne plotki, wymówiła się migreną. Wieczór nadchodził nieubłaganie, a ona nie miała pewności, czy powinna zadzwonić.
"A jeśli znów ucieknie jak przed Serafinem, albo rozczaruje jak z Hieronimem" Wiedziała jednak, że jak nie zadzwoni, będzie miała do siebie żal, iż zmarnowała taką okazję. Oto los postawił na jej drodze mężczyznę, z którym zdradzała  męża zawsze, kiedy nie mogła usnąć. Dlaczego zatem się waha?
Przed północą  podeszła do telefonu. Dokładnie rozprostowała pognieciony kartonik. Chciała jeszcze się przeżegnać, jak to zwykła czynić, gdy się czegoś bardzo bała, lecz zatrzymała rękę tuż przy czole.
"Chyba zgłupiałam do reszty " pomyślała. "Jak pomylę cyfry, drugi raz nie zadzwonię" postanowiła.
 Bardzo skupiona wystukiwała numer. Podniosła słuchawkę do ucha. Zanim odebrał nacisnęła czerwoną ikonkę." A może jest  zbyt późno? Może  śpi? " Kiedy za moment usłyszała dzwoniący telefon, z wrażenia prawie go upuściła.
- Halo - odezwała się cicho.
- Zaraz przyjade - usłyszała po drugiej stronie.
Dopiero teraz dotarło do niej, że niedługo się z nim spotka.
"A jeśli wścibska sąsiadka zobaczy jak wchodzi do jej domu?"-zaniepokoiła się.

wtorek, 12 czerwca 2018

2 Międzynarodowa przygoda. Klamka zapadła.


Konstancja  miała nadzieję, że Anka nie dostrzegła małego kartonika, który Iwo schował w jej dłoni podczas pożegnania. Wróciła do koleżanki i usiadła na krzesło, na którym siedział nowy znajomy. Nie chciała patrzeć sąsiadce w oczy. Chciała zostać sama. Jednak Anka rozluźniona drinkiem nie zamierzała nigdzie iść.
- Wiesz, sama bym chętnie z nim poszła na całość. Nawet mu coś niecoś sugerowałam, ale on nic tylko wypytywał o ciebie. A czego mi brakuje. No powiedz? -  pytała obciągając bluzkę i czyniąc dekolt głębszym.
Konstancja nic nie odpowiedziała. Myślała zupełnie o czymś innym, niż o niedostatkach rozczarowanej dziewczyny.
Tej nocy długo nie mogła znaleźć dogodnej pozycji, by przywołać sen. Pod powiekami przewijała każdą chwilę, od momentu poznania przystojnego Węgra poprzez rozmowę przy ogrodzeniu, aż do ujrzenia jego oczu. Potem następował replay  i " film " zaczynał się od początku. Zupełnie zapomniała o maleńkim kartoniku, który został w kieszeni wytartych jeansów.

niedziela, 10 czerwca 2018

1 Międzynarodowa przygoda. Kto pyta nie błądzi.


Nadjeżdżający z naprzeciwka bus gwałtownie zahamował. Młodzieńcy otworzyli drzwi i jednocześnie zaczęli pytać o drogę. Konstancja  przystanęła. Pociągnęła za rączkę synka, który chciał iść dalej. Anka podeszła do auta i bez oporów wdała się w dyskusję. Konstancja stała obok i słuchała, o czym szczebiocze  sąsiadka. Kiedy auto odjechało spytała z wyrzutem.
- Anka. Dlaczego tak się zachowywałaś?Miałam wrażenie, że z nimi flirtujesz.
- Phi. No i co z tego - Flirciara wzruszyła ramionami.
- Ale przecież jesteśmy mężatkami - Konstancja nie kryła oburzenia.
Jak im to nie przeszkadzało, to dlaczego nam powinno. Przecież widzieli, że idziemy z dziećmi, a jednak się zatrzymali. A tak w ogóle to nie bądź taką mniszką, przecież nic się takiego nie stało - Anka podsumowała zajście zaciągając się papierosem.

wtorek, 22 maja 2018

4 Rozgrywki małżeńskie Szach - mat.

  


- Posłuchaj. Nie chodzi mi wyłącznie o seks, chciałbym cię doprowadzić do rozkoszy takiej, jakiej nigdy z nikim...Nie pozwoliła mu skończyć. Wpiła się w jego usta i jęknęła z zachwytu. 
Smakował dobrym winem. Mąż palił, więc od razu wyczuła różnicę. Miała ochotę wyssać z niego cały posmak wypitego trunku. "Niech już to się stanie"zadecydowała kończąc namiętny pocałunek. Hieronim delikatnie wziął ją za rękę. Szła za nim posłusznie, uważając na strome schody. Otworzył drzwi sypialni. Pragnienie poczucia go w sobie było tak silne, że z niecierpliwością zaczęła zdejmować bluzkę.
Nienie tak! - krzyknął.
Sam to zrobię - dodał łagodniej.
 Zamknęła oczy. Rozpinał kolejne guziczki. Nie czuła dotyku, choć ręce mu drżały. - 
- Masz taką gładką skórę... i pachniesz jak słodka bułeczka. 
Zaśmiała się głośno na takie porównanie. Ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała. Oddał pocałunek, po czym odsunął i popatrzył na koronkowy biustonosz.
- Jesteś taka apetyczna. Zaraz spróbuję jak smakujesz.
 Ukląkł i począł nieśpiesznie rozpinać jeansy kobiety. Koronkowe majteczki mógł ściągnąć równocześnie ze spodniami, jednak tego nie zrobił. Wstał i jeszcze raz spojrzał na kochankę.

sobota, 19 maja 2018

3 Rozgrywki małżeńskie Mistrzowskie zagranie.

 Po powrocie z przymusowego wypoczynku Konstancja nie potrafiła zapomnieć o wyznaniu Alicji. "Ma takiego faceta, a lata za innym?" - zastanawiała się. "A może to tylko przechwałki? Tylko w jakim celu odsłoniła tak intymne szczegóły? Gdyby była facetem, to by było zrozumiałe, a tak... " -myślała rozpakowując walizki.
 Jan opuszczał  domowe pielesze zadowolony z siebie jak mało kiedy. Może  te mazurskie powietrze sprawiło, że na drugi dzień nie miał kaca i czuł się o niebo lepiej, niż zazwyczaj? Co prawda pamiętał tylko jakieś urywki tematów poruszanych przez towarzysza, jednak był przekonany, że dogadał mu w sprawach damsko - męskich. 
" Nie potrzebuję dwóch godzin gry wstępnej, aby była zadowolona" - wyznanie tego, jak postępuje z żoną przed zbliżeniem, wywołało u Hieronima lawinę szczegółowych pytań.
Uśmiechnął się do świeżych wspomnień, jednak zaraz humor go opuścił. 
Od czasu, gdy żona wykryła jego zdradę, nie pozwalała dotykać tego "tajemnego miejsca". Miejsca, na które dawno temu natrafił całkiem przypadkowo. Zaobserwował mianowicie, że  dotykając delikatnie palcami wgłębienia na linii włosów, tuż obok kręgosłupa szyjnego, powoduje iż powoli odchyla głowę, poddając się coraz bardziej pieszczocie. Wówczas bez przeszkód może językiem muskać wrażliwą  skórę. Ostatecznie ona westchnie i otworzy się na niego. Cała. Tę wiedzę często wykorzystywał do zaspokojenia swoich potrzeb. Nawet po kłótni przepraszał właśnie w ten sposób. Miał  świadomość, że to jest jej słaby punkt. Tak było kiedyś. Ona wybaczyła, ale nie do tego stopnia, by mógł korzystać "ze skrótu". Niedogodność tę odczuwał najdotkliwiej.


piątek, 18 maja 2018

2 Rozgrywki małżeńskie. Bicie w przelocie.

-Oj nie będzie łatwo - zmartwił się Hieronim. Postanowił obejść problem w inny sposób. Kiedy Jan powrócił na łono rodziny, ponownie odwiedził ich dom. Ponieważ Konstancja na bieżąco informowała męża o częstych wizytach kolegi, ten powitał kumpla niezbyt życzliwie. Dopiero, kiedy przybysz zaczął kusić wspólnymi interesami, oblicze gospodarza pojaśniało. Na dowód porozumienia mężczyźni obalili półlitrówkę i zadowoleni umówili się na wspólny, weekendowy wyjazd. Daremnie gospodyni migała się od wypadu nad jezioro, Jan już postanowił. Musi jechać.

poniedziałek, 14 maja 2018

1 Rozgrywki małżeńskie. Pionki w grze.



Minęło parę miesięcy od pamiętnej historii z Serafinem. Ilekroć delikatnie dotknęła wnętrza dłoni, wspomnienia wracały wraz z pytaniem -" Co by było gdyby?" Nie była na siebie zła, że wówczas nie wróciła. "Przecież wszystko co najlepsze jeszcze przed nią" - powtarzała to zdanie niczym mantrę. "Jeżeli zdradzę swego męża,to tylko z kimś wyjątkowym, nie z pierwszym lepszym "- postanowiła. 
Nie była na tyle zdesperowana, aby postąpić inaczej.
Kiedy w małżeńskim łóżku Konstancja przewracała się z boku na bok, a sen nie nadchodził, planowała swoją zemstę.
"Jaki będzie ten DM? Tak właśnie, Drugi Mężczyzna ,który pozna ją dogłębnie. Co teraz robi? Może śpi? Może pracuje?"  Jako nastolatka właśnie w ten sposób myślała o swoim przyszłym mężu. Teraz wygląd kochanka miała już obmyślony. Również w jaki sposób dokona zdrady. Wszystko było dokładnie zaplanowane. Był to jednak taki mało realny plan, bo wymagania postawiła naprawdę wyśrubowane.

niedziela, 13 maja 2018

Chciałabym, a boję się.


-Czy posiadanie intuicji jest błogosławieństwem, czy przekleństwem?
Konstancja wyczuwała różne sytuacje, które miały się wydarzyć.Takie przeczucia traktowała z dystansem, chociaż przeważnie się sprawdzały. Także sny przepowiadały, co ją czeka. O tym, że mąż ją zdradzi, wiedziała dużo wcześniej. Z niepokojem czekała na to, co miało nadejść.
Kiedy Jan wrócił do domu po kilkutygodniowym wyjeździe dostrzegła w jego oczach poczucie winy. Kochał się z nią tak, jakby chciał wszystko wynagrodzić. Była wówczas obecna tylko ciałem. W rzeczywistości uważnie obserwowała jego zachowanie. Każdą pieszczotę, ruch, nawet grymas twarzy.
 "Czy z tamtą kochał się właśnie w ten sposób? Czy szeptał jaj te same słowa?" Tysiące myśli  kłębiło się w głowie. "Spytam go"- postanowiła. Jednak szybko zrezygnowała z niedorzecznego pomysłu.
 "Przecież i tak się nie przyzna"  Ona nie miała dowodów. Żadnych. Poza przeczuciem.